Liderzy europejskich miast mówią jednym głosem – objęte mało rygorystycznymi normami środowiskowymi samochody dostawcze są szkodliwe dla klimatu i należy to zmienić. W tym celu do wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, Fransa Timmermansa i unijnych komisarzy skierowano list otwarty. Główny postulat to położenie nacisku na elektryfikację pojazdów dostawczych. Ma być ona możliwa przez wprowadzenie ściślejszych norm dotyczących emisji spalin.
Pod treścią listu podpisało się 27 przedstawicieli samorządów z całej Europy, w tym m.in. Amsterdamu, Porto, Lizbony, Rotterdamu, Turynu, Paryża czy Walencji. Zaledwie pięć polskich miast w ten sposób opowiedziało się za rozwojem zeroemisyjnej floty pojazdów dostawczych w perspektywie najbliższych kilkunastu lat – na taki ruch zdecydowały się Gdynia, Łódź, Warszawa, Wrocław i Wałbrzych.
Do 2035 tylko zeroemisyjne furgonetki
Jak sprawić, żeby z europejskich miast zniknęły spaliny emitowane z aut dostawczych? W liście do Komisji Europejskiej pojawiają się propozycje konkretnych zmian - najpóźniej do 2030 roku połowa nowych pojazdów dostawczych powinna posiadać napęd elektryczny, a do 2035 roku „elektrykami” powinny być już wszystkie samochody, które opuszczają fabryki.
Miasta chcą też wprowadzać ograniczenia dla silników spalinowych, które przyspieszą wdrażanie zeroemisyjnych „dostawczaków”. Konieczny jest także szybki rozwój sieci ładowarek w miastach i centrach dystrybucyjnych, które ułatwią codzienną eksploatację aut. Proponowane są zmiany w treści unijnego rozporządzenia w sprawie norm CO2 i dyrektywy w sprawie alternatywnej infrastruktury paliwowej (AFID).
- Możemy na co dzień nie zdawać sobie sprawy ze skali problemu, ale dane wskazują jasno, że w ostatnich latach sprzedaż aut dostawczych wzrosła o ponad połowę i nie zamierza wyhamowywać. Biorąc pod uwagę to, że akurat ten segment pojazdów nie jest objęty rygorystycznymi normami emisji CO2, jest to szczególnie duże zagrożenie, które wymaga stanowczego działania. Dziś zeroemisyjna komunikacja miejska czy napędzane energią elektryczną samochody osobowe nikogo nie dziwią, dlatego pora na zmiany także w kwestii mniejszych aut dostawczych – podkreśla Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni ds. gospodarki.
Z danych unijnych państw członkowskich składających sprawozdania UNFCCC wynika jednoznacznie, że samochody dostawcze są najszybciej rosnącym źródłem emisji dwutlenku węgla w transporcie drogowym. Od 1990 roku jego emisje z samochodów dostawczych wzrosły aż o 58%, podczas gdy emisje z samochodów i ciężarówek - o około 20%. Jednocześnie w 2020 roku zaledwie 1,7% nowo rejestrowanych w Unii Europejskiej „dostawczaków” posiadało napęd elektryczny, co dodatkowo pogłębia to zjawisko. Ponadto operatorzy dużych flot samochodowych są zmuszeni zamawiać elektryczne furgonetki poza głównymi producentami aut, którzy nie są zainteresowani zaspokojeniem popytu.
„Samochody dostawcze to pięta achillesowa europejskiej polityki transportu drogowego. Tworzą najszybciej rozwijający się sektor transportu drogowego w UE, jednocześnie będąc źródłem zanieczyszczenia powietrza i klimatu, zwłaszcza na obszarach miejskich” - czytamy w liście skierowanym do Komisji Europejskiej. Właśnie dlatego kilkadziesiąt europejskich miast, w tym tak duże metropolie, jak wspomniane wcześniej Lizbona, Amsterdam czy Paryż, postanowiły zwrócić się o wprowadzenie odpowiednich zmian legislacyjnych.
Proponowane rozwiązania na rzecz zwiększenia udziału pojazdów elektrycznych wśród aut dostawczych mają pomóc w osiągnięciu zakładanej neutralności klimatycznej do 2050 roku oraz poprawie stanu powietrza.
Źródło: www.gdynia.pl