Co z tą frekwencją?
Po 7 kwietnia biadolimy na niską frekwencję w wyborach samorządowych, a tymczasem nie ma w tym nic dziwnego – pisze w najnowszym felietonie Andrzej Porawski, dyrektor Biura Związku Miast Polskich.
wybory-głosowanie.png
fot. Archiwum ZMP

20 marca CBOS opublikował komunikat z badania opinii społecznej, w którym pytano Polaków, jakie rodzaje wyborów są dla nich ważne.

Okazało się, że:

  • wybory parlamentarne i prezydenckie za bardzo ważne uznaje odpowiednio 65-66% osób, przy czym najwyższą wagę przypisuje im 57-58% badanych;
  • wybory samorządowe określa jako bardzo ważne już tylko 56% dorosłych Polaków, przy czym najwyższą wagę nadaje im 49% osób;
  • wybory do Parlamentu Europejskiego uważane są za bardzo ważne zaledwie przez 41% wyborców, z tym, że tylko 34% przyznaje im największe znaczenie.

Frekwencja w wyborach samorządowych wyniosła 52%, zatem w świetle tego sondażu trudno uznać ją za niespodziewanie niską.

Dla porównania warto dodać, że w wyborach parlamentarnych 15 października ubiegłego roku frekwencja wyniosła aż ponad 74%, co świadczy o tym, że kluczową rolę odegrał dodatkowy czynnik, jakim była chęć odsunięcia PiS-u od władzy.

Przypominam, że w II turze ostatnich wyborów prezydenckich w 2020 roku wzięło udział 68% wyborców, co także jest zgodne z sondażem CBOS-u.

Na tym tle warto zaznaczyć, że zmęczonego już nieco (zwłaszcza fatalnym poziomem kampanii) wyborcę czekają niebawem najmniej – jego zdaniem – ważne wybory do Parlamentu Europejskiego. To spore zadanie dla polityków, w tym zwłaszcza lokalnych i regionalnych, którzy doświadczyli tak wiele korzyści płynących z członkostwa Polski w UE: zachęcić Polaków do udziału. Do potwierdzenia innego sondażu CBOS-u, z którego wynika, że od 2019 r. już nieco ponad połowa naszych rodaków, pytana o swoją tożsamość, odpowiada: „jestem Polakiem i Europej­czykiem”.

(apo)


POZOSTAŁE ARTYKUŁY