Na spotkanie poświęcone wielokadencyjności organów wykonawczych gmin, które odbyło się 18 listopada br. w sali głównej Senatu RP zaprosił ekspertów, parlamentarzystów, członków rządu oraz samorządowców przewodniczący Komisji, do niedawna prezes ZMP, senator Zygmunt Frankiewicz.
Dwukadencyjność wójta, burmistrza i prezydenta połączoną z wydłużeniem jednej kadencji do 5 lat, wprowadzono ustawą z 11 stycznia 2018 r. o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększenia udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych. Zmiana ta obowiązuje od kadencji 2018-2023. Oznacza to, że rozpoczęta pół roku temu kolejna kadencja samorządowa będzie ostatnią dla wielu wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. W 2029 roku w wyborach do tych organów nie będą mogły wziąć udziału osoby, które rządziły w swoich gminach ponad dwie kadencje.
Ustawę wprowadzającą dwukadencyjność przyjął parlament, w którym większość miała Zjednoczona Prawica.
- Zmianę tę wprowadzono w pośpiechu, z pominięciem opinii Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego i przede wszystkim bez konsultacji, rzetelnej analizy powodów i skutków, wymaganej przez Konstytucję w przypadku ograniczania swobód obywatelskich – mówi senator Zygmunt Frankiewicz.- Wokół tematu jest sporo emocji oraz powtarzanych bezrefleksyjnie populistycznych tez, by nie powiedzieć pomówień. Wprowadzając zmianę prawa o tak istotnych konsekwencjach, należało poprzedzić to rzetelną debatą. Uważam, że przyszedł czas żeby naprawić to zaniedbanie i przeprowadzić taką debatę, tym bardziej że nie brakuje, również w koalicji rządzącej, zwolenników utrzymania tego ograniczenia.
Po wyborach parlamentarnych w 2023 r. układ sił w parlamencie zmienił się. Wrócił temat zniesienia dwukadencyjności. – Jest oczekiwanie na zmianę decyzji podjętej w 2018 roku – powiedział w Senacie Z. Frankiewicz. Na potrzebę takich zmian zwracają uwagę największe korporacje samorządowe tj. Związek Miast Polskich, Unia Metropolii Polskich, Związek Gmin Wiejskich RP, Związek Województw RP oraz Unia Miasteczek Polskich. Wystąpiły z takim postulatem do nowego rządu i parlamentu. Samorządowcy wskazują, że ustawodawca nierówno potraktował wójtów, burmistrzów i prezydentów wprowadzając dwukadencyjność, bo takiego ograniczenia nie zastosował w stosunku do pozostałych dwóch szczebli samorządu terytorialnego czyli zarządu powiatu i zarządu województwa. Takiego samoograniczenia nie wprowadzili też parlamentarzyści. Podczas posiedzenia senackiej komisji podkreślano także, że skutkiem utrzymania zapisów o dwukadencyjności będzie wzmocnienie partii politycznych w wyborach lokalnych.
Jednak tym, co budzi największe wątpliwości co do zasadności wprowadzonych w 2018 r. przepisów jest ich zgodność z konstytucją. Prof. Hubert Izdebski z Katedry Prawa Publicznego i Międzynarodowego Uniwersytetu SWPS podkreślił, że zapis o dwukadencyjności ogranicza bierne prawo wyborcze osób, które chcą ubiegać się o stanowiska szefów gmin, ale ogranicza także czynne prawa wyborcze mieszkańców, którzy w kolejnej kadencji już nie będą mogli zgłaszać najlepszych ich zdaniem kandydatów ani na nich głosować. – Ograniczenia mogą być zawarte w zwykłej ustawie, ale nie mogą one naruszać istoty wolności praw – mówił prof. Izdebski.
Krzysztof Kosiński, wiceprezes ZMP i prezydent Ciechanowa uważa, że ustawa o dwukadencyjności narusza aż 5 artykułów Konstytucji: art. 2, art. 31 ust. 3, art. 32 ust. 2, art. 62 ust. i art. 169 ust. 2 i 3.
- Odebranie mieszkańcom czynnego prawa wyborczego jest dla mnie istotniejsze niż zabranie prawa biernego – powiedział w Senacie Andrzej Porawski, dyrektor Biura ZMP.- Ciekawe jest, że odebrała je ustawa, która w nazwie miała wpisany cel zwiększenia udziału mieszkańców w procesie wybierania organów publicznych.
Czy jednak ograniczenie liczby kadencji dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast jest największym problemem polskiego samorządu? – Jeżeli prawnicy są zgodni, że przepisy te są niekonstytucyjne, musimy je zmienić i to jest bardzo prosta operacja – mówił w Senacie profesor Paweł Swianiewicz, dyrektor Narodowego Instytutu Samorządu Terytorialnego. – Jednak to niekoniecznie znaczy, że taka zmiana da nam system samorządu terytorialnego, jakiego oczekujemy.
Cezary Trutkowski, prezes Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej uważa, że ograniczenie liczby kadencji wzmocniłoby demokracje lokalną i zwiększyło partycypację obywatelską. Z badań FRDL wynika, że w Polsce zaledwie 44% mieszkańców uznaje, że ma realny wpływ na rozwój swojej JST, a 36% jest zadowolonych z tego, jak funkcjonuje demokracja w ich gminie. Uczestnicy spotkania zgodzili się, że wiele należy zmienić, gdy chodzi o zachęcanie mieszkańców do pracy w radach gmin i miast. Barierą, która powstrzymuje aktywność obywateli jest z pewnością konieczność składania oświadczeń majątkowych przez rannych. – To sprawia, że w radzie miasta brakuje prawników, przedsiębiorców, lekarzy, a za to przeważają nauczyciele i emeryci – mówiła Magdalena Czarzyńska-Jachim, prezydentka Sopotu, członkini prezydium Zarządu ZMP.
- W Polsce mamy do czynienia z silnym mandatem wójta czy burmistrza przy słabości rady – mówił Cezary Trutkowski. – W radnych się nie inwestuje, nie szkoli się ich, ogranicza im się dostęp do zasobów instytucjonalnych.
Jednak rady gmin mają 4 ważne kompetencje, które sprawiają, że ich rola jest potężna – co przypomniał Jacek Karnowski, sekretarz stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej, wcześniej prezydent Sopotu, który przez 25 lat pełnił tę funkcję, zdobywając zaufanie mieszkańców nie tylko podczas wyborów, ale także w referendum. – Warto dyskutować o demokracji w Polsce, nie tylko demokracji lokalnej – mówił.- Jak zachęcić obywateli, by chętniej brali udział w wyborach? Wygląda na to, że gremialnie chodzą na wybory tylko, gdy są wkurzeni. Jednak czy pozbawienie obywateli wpływu na wybór wójta, burmistrza czy prezydenta miasta jest działaniem zachęcającym obywateli do aktywności czy nie? Musimy brać odpowiedzialność za to, by nie uchwalać populistycznego prawa. Przyjmując takie prawo, sami osłabiamy demokrację. Przestrzegał, że raz wprowadzona populistyczna zmiana w prawie, może zniszczyć i zniweczyć wszystko, co wcześniej było dobrego.
W posiedzeniu senackiej komisji uczestniczył także wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Szymański. Powiedział, że ministerstwo spraw wewnętrznych nie pracuje w tej chwili nad zmianami legislacyjnymi w tym obszarze. - Uważamy, że pełna debata, pełne zrozumienie, pełne postawienie kwestii „za i przeciw” w kontekście tych rozwiązań musi najpierw być omówione, przedyskutowane w gronie specjalistów, w gronie ekspertów. Również musimy mieć stanowisko korporacji samorządowych w ramach dyskusji na zespołach przy Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego - powiedział.
Minister Szymański Krytycznie odniósł się do ograniczania biernego prawa wyborczego wobec kandydatów na stanowisko wójta, burmistrza czy prezydenta miasta, a także sposobu wprowadzenia tego prawa.
Zacytował wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 1998 roku, zgodnie z którym „prawa wyborcze przysługują w zasadzie wszystkim dorosłym obywatelom, zdolnym do zajmowania się swoimi własnymi sprawami, zaś ograniczenie tych praw jest dopuszczalne wyłącznie wtedy, gdy ustawa zasadnicza wyraźnie to przewiduje, przy czym przepisy konstytucyjne ustanawiające ograniczenia, jako przepisy wprowadzające wyjątki od ogólnej reguły podlegają zawsze ścisłej literalnej wykładni”.
- Dzisiejsza dyskusja była bezcenna nie tylko ze względu na tę pojedynczą sprawę wielokadencyjności, ale na naprawę całego państwa – powiedział kończąc posiedzenie komisji senator Z. Frankiewicz.- Żadne incydentalne działanie nie rozwiąże problemów, które dziś tu były zgłaszane. W mojej ocenie należałoby znieść ograniczenie liczby kadencji i zająć się wszystkimi tymi problemami, na przykład kwestią umocowania radnych gminnych. (epe)