Zabrze – perfidia przegranych (list otwarty)
Mieszkańcy Zabrza zostali wezwani do udziału w lokalnym referendum w sprawie odwołania – zaledwie rok po wyborach samorządowych – rady i prezydentki miasta. Andrzej Porawski, dyrektor Biura ZMP przytacza fakty i kwestionuje sens referendum.
Z naszych miast FINANSE
Zabrze-miastozabrze_pl.png
fot. www.miastozabrze.pl

(Tekst ukazał się 7 maja br. w „Dzienniku Zachodnim”)

Nie będąc mieszkańcem miasta nie zamierzam wypowiadać się w kwestii pytania referendalnego – to sprawa Zabrzan.

Jednak jako systematyczny – od 35 lat – obserwator życia polskich miast muszę zakwestionować sens tego referendum. Ma ono zdecydować o losie osób, którym powierzono odpowiedzialność za znajdu­jące się w ciężkim kryzysie miasto, zaledwie rok po przejęciu sterów miejskiego samorządu. Rok, który zajęło im ratowanie przed zapaścią finansową miasta z pozostawionym przez poprzedników ogromnym zadłużeniem, głębokim deficytem bieżącym i nierealnym budżetem na 2024 rok. Chyba, że za plecami inicjatorów kryją się niepotrafiący pogodzić się z zasłużoną porażką wyborczą poprzednicy, co zresztą widać w ich publicznych i facebook-owych wypowiedziach. A szkoda, bo bardzo trudna sytuacja miasta oraz jej konsekwencje, jakie ponoszą teraz Zabrzanie, to w stu procentach ich „zasługa”, stąd zasłużony werdykt wyborców rok temu.

Spójrzmy na fakty.

Finanse miasta

Papierkiem lakmusowym, który najlepiej pokazuje stan finansów, są coroczne opinie Regionalnej Izby Obrachunkowej. Są one dostępne publicznie, więc każdej chwili można do nich sięgnąć. Ocena RIO już w latach 2022 i 2023 wskazywała niebezpieczeństwa związane z rosnącym zadłużeniem i brakiem równowagi w części operacyjnej budżetu. Opinie były „pozytywne z uwagami” albo „zastrzeżeniami”, jednak treścią tych uwag poprzednia ekipa, sposobiąca się do kolejnych wyborów, zupełnie się nie przej­mowała. Taka postawa spowodowała, że opinia RIO o wykonaniu przez poprzednią ekipę budżetu w roku 2023 była już negatywna. Fakt ten nie wybrzmiał w kampanii wyborczej wiosną ubiegłego roku, gdyż opinia nosiła datę 29 kwietnia i stała się przedmiotem obrad już nowej rady miasta, przytłoczonej ciężarem zanied­bań, zaległości i wyzwań. Negatywna opinia RIO o wykonaniu budżetu to niezwykła rzadkość: w całym kraju RIO wydały w 2024 r. tylko 35 negatywnych opinii na blisko 3000 samorządów.

Drugim dobrym wskaźnikiem stanu lokalnych finansów są porównania z innymi, podobnymi miastami. Te analizy, prowadzone systematycznie przez ekspertów Biura Związku Miast Polskich, nie pozostawiają złudzeń. Wymowne są zwłaszcza porównania z innymi miastami na prawach powiatu w województwie śląskim. Chodzi przy tym o wskaźniki porównywalne, to znaczy przeliczone na mieszkańca albo wyra­żone w procentach. W wykonaniu budżetu za rok 2023 kwota nadwyżki operacyjnej netto była ujemna – deficyt wyniósł minus 523 zł na osobę! Dziura operacyjna sięgnęła 8% wydatków bieżących i była naj­­większa na Śląsku. Na przeciwnym biegunie były Gliwice (+ 651 zł na osobę) i Bielsko-Biała (+584 zł). W podobnie trudnej sytuacji bieżącej jak Zabrze był jeszcze Bytom, ale ma on dwukrotnie mniejszy poziom zadłużenia. Stopień zadłużenia Zabrza jest także najwyższy w regionie: na koniec 2023 r. wynosił on blisko 5100 zł na każdego mieszkańca. Podobnie jest tylko w Żorach, ale przy zrównoważonym bud­żecie miasta nie jest on jeszcze niebezpieczny. Zresztą dług, który samorząd może zaciągać wyłącznie na inwestycje, nie jest sam w sobie niczym złym. Musi jednak istnieć potencjał do jego spłacenia. Zabrze pogrążył ostatecznie przedwyborczy „skok inwestycyjny”, podjęty wbrew faktycznym możliwoś­ciom budżetu miasta. Nowe inwestycje trzeba w kolejnych latach utrzymać, a te, które same nie generują przychodów, potrafią zrujnować przeciętny budżet lokalny.

Koszty życia mieszkańców miasta

W 2020 roku poznańska firma konsultingowa Curulis opublikowała III edycję jednego z nielicz­nych w kraju, fachowo i kompetentnie opracowanego rankingu Wydatki mieszkańców na usługi komunalne. Analizą już po raz trzeci objęto 339 miast na prawach powiatu i pozostałych miast powiatowych. Zabrze zajęło przedostatnią, 338 lokatę, wykazując już 5 lat temu drugi najwyższy w kraju poziom kosztów wydatków statystycz­nej rodziny na usługi komunalne. Było to wówczas aż 4825 zł rocznie. Drożej było tylko w Choszcznie (4926), a sporo taniej np. w Katowicach (4175 zł) albo w Gliwicach (tylko 3450 zł). Najtaniej w Zambrowie (1610 zł rocznie). Nawet ten silny drenaż kieszeni mieszkańców nie zapobiegł katastrofie finansowej, spowodowanej szastaniem pieniędzmi i życiem ponad stan. Sytuacja ta powoduje, że jeszcze przez wiele lat obniżka poziomu opłat lokalnych będzie w Zabrzu niemożliwa.

Konieczność oszczędności

Nowa rada miasta i nowa prezydent Zabrza wykazali się odpowiedzialnością i sprawnością w zażeg­naniu groźby upadku finansowego miasta. Procedura naprawcza, oparta na niezbędnych oszczędnościach, jest oczywiście niepopularna: któż cieszy się z wyrzeczeń i ograniczeń. W obecnym stanie finanse Zabrza wymagają naprawy i działań, których nie da się uniknąć. Są one konieczne w najlepiej pojętym interesie mieszkańców. Dlatego – moim zdaniem – należy raczej wesprzeć te działania, niż je hamować i prze­dłużać kryzys, który został obecnie w dużej mierze opanowany. Może on bardzo łatwo rozgorzeć na nowo, prowadząc miasto do destabilizacji, której nie da się opanować.

Ocenę nowej ekipy można i trzeba podjąć, ale po daniu jej czasu, którego naprawa finansów wymaga. Wyjście z zapaści w tej skali, która miała miejsce w Zabrzu, wymaga lat, a nie miesięcy.

Andrzej Porawski


POZOSTAŁE ARTYKUŁY