W artykule opublikowanym 26 lutego br. w Rzeczpospolitej "Dochody samorządów z PIT ostro zanurkowały" Anna Cieślak pokazuje na konkretnych przykładach dużych miast, jak spadły dochody z tytułu podatku dochodowego w Olsztynie, Gdańsku, Katowicach, Bydgoszczy, Lublinie, Zielonej Góry... Czytamy też, że potrzebna jest ustawa rekompensująca straty miastom i gminom.
Artykuł komentuje Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich:
Jeśli potwierdzi się, że w styczniu większość samorządów zanotowała spadek wpływów z PIT, będzie to oznaczało, że poniosą one jeszcze większe koszty rządowej reformy, niż można się było spodziewać. Przypomnijmy, że szacunki resortu finansów w tym zakresie są nader optymistyczne i zakładają wzrost wpływów z PIT w całym roku o ok. 2 proc. Działania rządu powodują, że sytuacja finansowa samorządów, a tym samym ich zdolności rozwojowe, znacznie się pogarsza. Tymczasem oczekuje się od nas, że będziemy jeszcze więcej inwestować i brać na swoje barki jeszcze więcej zadań.
W artykule Anny Cieślak można przeczytać:
"– W styczniu 2020 r. otrzymaliśmy 28,6 mln zł z udziału w PIT, czyli o 867 tys. zł mniej niż w styczniu 2019 r. – mówi nam Teresa Zając, dyrektor wydziału budżetu Urzędu Miasta Olsztyna. W Gdańsku i Katowicach wpływy okazały się mniejsze o ok. 1,8 mln zł.
Takich miejsc, gdzie dochody z tytuły podatku dochodowego od osób fizycznych okazują się niższe niż rok wcześniej, może być znacznie więcej – wynika z informacji zebranych przez „Rzeczpospolitą". Co więcej, mogą one też wskazywać, że cały rok będzie dla lokalnych finansów gorszy niż można było się spodziewać jeszcze niedawno.
PLANY ZAGROŻONE
Słabe wpływy z PIT to głównie efekt reformy podatkowej wprowadzonej przez rząd w końcówce zeszłego roku (chodzi o obniżkę stawki z 18 do 17 proc., podwojenie kosztów uzyskania przychodów oraz tzw. zerowy PIT dla młodych). Ministerstwo Finansów oszacowało, że zmiany będę kosztować samorządy ok. 6 mld zł rocznie, ale mimo to zaplanowało, że łączne wpływy z tego podatku mają wzrosnąć w tym roku o ok. 2 proc., do 57 mld zł. Teraz okazuje się, że nawet ten nikły wzrost jest zagrożony.
- Trudno jest w tej chwili wyrokować, ale przy utrzymaniu tendencji ze stycznia, prognoza planu rocznego MF na 2020 r. może nie zostać wykonana – komentuje Piotr Tomaszewski, skarbnik Bydgoszczy.
W Lublinie już w listopadzie i grudniu 2019 roku nastąpił spadek dochodów z PIT o 1,2 proc., ale w styczniu pogłębił się on do 2,5 proc.
DUŻY PROBLEM
Zdaniem Teresy Zając z Olsztyna, trudno dziś wskazać jednoznacznie przyczyny spadku dochodów. Duże znaczenie oczywiście mają zmiany w systemie podatkowym, ale być może pod uwagę trzeba też brać ryzyko pogoroszenia się sytuacji na rynku pracy. - Resort finansów zawsze podkreśla, że to co podaje w budżecie państwa w kwestii PIT to tylko prognozy dochodów, podczas gdy realia mogą te wielkości diametralnie zmienić: podwyższyć lub obniżyć – zauważa Teresa Zając.
Samorządowcy jednocześnie podkreślają, że bez względu na to, czy wpływy z PIT w tym roku wzrosną minimalnie – jak chciałby resort finansów, czy też spadną – jak się na to faktycznie zanosi, dla nich i tak cała reforma jest ogromnym problemem. PIT stanowi bowiem dużą część lokalnych budżetów, w gminach to ok. 20 proc. dochodów bieżących, a w miastach na prawach powiatu – nawet ponad 30 proc. Co ważne, dotychczas wpływy z tego tytułu, przy utrzymującej się dobrej koniunkturze gospodarczej, dynamicznie rosły – po ok. 12 proc. w 2018 i 2017 roku, stabilizując samorządowe finanse. Dawało to możliwość uzyskania tzw. nadwyżki operacyjnej brutto, a tym samym sięgania po unijne fundusze, co zaowocowało prawdziwym boomem inwestycyjnym w ostatnich dwóch latach.
ROSNĄ PODATKI I OPŁATY LOKALNE
Teraz o prosperiti w samorządach trzeba będzie zapomnieć, a za rządowe reformy bardziej lub mniej bezpośrednio zapłacą mieszkańcy.
- Na podstawie informacji z resortu finansów, założyliśmy, że dynamika wpływów z PIT w tym roku znacznie wyhamuje i wyniesie niecałe 2 proc. wobec 12-15 proc. w minionych okresach – mówi Arkadiusz Filipowski z wrocławskiego magistratu.
- Jest to znaczne uszczuplenie wpływów do budżetu miasta, tym bardziej bolesne dla wszystkich samorządów w kontekście rosnącej inflacji, wzrostu minimalnego wynagrodzenia oraz dynamicznie rosnących nakładów na realizację zadań oświatowych – podkreśla.
By pokryć ubytki w dochodach, samorządy podjęły już cały szereg działań, o czym pisaliśmy wielokrotnie na naszych łamach. To między innymi zastosowanie maksymalnych stawek podatku od nieruchomości. Jak wylicza dla nas urząd Zielonej Góry, szacunkowy wpływ z tytułu różnicy stawek podatkowych od budynków i gruntów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej pomiędzy stawkami za 2019 r., a przyjętymi na 2020 r., będzie wynosił ok. 12 mln zł. W wielu miastach rosną też opłaty za parkowanie, czy ceny biletów wstępu na różne obiekty miejskie.
- Wydatki bieżące budżetu miasta na 2020 r. zostały zaplanowane w sposób bardzo oszczędny, a wszelkie wnioski o zwiększenie planu tych wydatków w trakcie roku będą wnikliwie analizowane - zaznacza skarbnik Bydgoszczy. Jeśli zaś chodzi o inwestycje, to priorytet mają te już rozpoczęte i dofinansowywane z UE. Inne projekty zostały odsunięte w czasie (podobnie jest choćby w Szczecinie czy Białymstoku).
Ciekawe, że najprawdopodobniej na początku marca w Senacie ruszą prace na ustawą rekompensującą samorządom ubytki w PIT. Jednak nawet samorządowcy zaangażowani w przygotowanie projektu przyznają, że szanse na to, iż Sejm poprze taki projekt, są bardzo małe."
Źródło Rzeczpospolita