W artykule „Oczy wszystkich powinny zwrócić się w stronę samorządów. To będzie katastrofa również dla rządu” na portalu Buisness Insider Polska 2 grudnia br. Damian Szymański pisze, że w danych o wzroście PKB za III kw. najbardziej uderzający jest spadek dynamiki inwestycji do 4,7 proc. w porównaniu z 9,1 proc. w II kw. tego roku. W lwiej części spowodowany jest on problemami finansowymi samorządów. To właśnie one powinny w najbliższych miesiącach przykuwać naszą szczególną uwagę. Dlaczego?
Spadek ma związek z kalendarzem wydatkowania pieniędzy unijnych, ale - jak zaznaczają ekonomiści - szybciej niż zakładano realizuje się także negatywny scenariusz dla gmin i powiatów.
- Daje o sobie znać wyraźny spadek inwestycji w samorządach, a także mniej realizowanych projektów przez przedsiębiorstwa. Ograniczanie wydatków w pierwszym przypadku oraz niepewność w drugim będą przekładać się na dynamikę inwestycji w kolejnych kwartałach. Wyczerpywanie się środków unijnych z perspektywy 2014-2020 także ma i będzie mieć w tym swój udział - tłumaczy pogarszające się wskaźniki wzrostu PKB w Polsce Monika Kurtek, ekonomistka Banku Pocztowego na portalu Business Insider.
„Jeszcze dosadniej rzecz ujmują ekonomiści mBanku. Piszą oni, że aby uświadomić sobie, jak wielkie znaczenie dla obecnego spowolnienia będą miały samorządy, musimy cofnąć się do połowy 2018 r., kiedy to wkład inwestycji samorządowych do wzrostu PKB wynosił nawet 1,2 pkt proc. PKB.
- Zakładając, zgodnie z obecnymi planami JST (jednostek samorządu terytorialnego - przyp. red.), spadek inwestycji o 30 proc. w kolejnym roku implikuje wkład inwestycji JST do PKB na poziomie minus 1 pkt proc. Samo wahnięcie inwestycji samorządów będzie zatem warte 2,5 pkt proc. wzrostu PKB - twierdzą specjaliści mBanku i rewidują swoje prognozy wzrostu PKB na przyszły rok do 2,8 proc., co jest jedną z najniższych wartości na rynku.
Skala problemów samorządowców jest duża. Rosnące koszty usług, pracy i energii to zaledwie początek wyliczanki. Sama obniżka PIT z 18 do 17 proc., która była elementem przedwyborczej kampanii PiS, może je kosztować nawet 6 mld zł. Podwojenia kosztów uzyskania przychodów, zwolnienia osób do 26. roku życia z płacenia PIT czy przeniesienia środków z OFE na IKE (reforma odbierze samorządom dochody z tytułu udziału w podatku PIT) to kolejne 10 mld zł ubytku.
- Obniżka PIT do 17 proc. ma wejść w życie w 2020 r., to oznacza, że nasza kasa uszczupli się na tej zmianie w 2021 r. To wtedy przewidujemy, że wydatki inwestycyjne spadną z zaplanowanych na ten rok ok. 60 mld zł do 40 mld zł. Te 20 mld zł różnicy to jednak nie tylko nasz problem, ale także rządu - mówi w rozmowie z Business Insider Polska Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich.
- Jak wylicza, efektywna stawka VAT płacona przez samorządy podczas wydatków inwestycyjnych wynosi ok. 15-16 proc. - To oznacza, że w 2021 r. do budżetu nie wpłynie nawet ok. 3,5 mld zł z VAT - wyjaśnia Porawski i dodaje. - To będzie katastrofa również dla rządu.
Kłopoty z kasą samorządowców nie są niczym nowym. Ostrzegali oni centralę w Warszawie o tym od dawna. W czerwcu tego roku wysłali apel do premiera z prośbą o pilne spotkanie. Do dzisiaj nic z tego nie wyszło.
Jak argumentowali, w ostatnich trzech latach nastąpił wzrost kosztów wykonywania lokalnych usług publicznych i realizacji inwestycji.
Szczególnie dotkliwy dla JST jest wzrost kosztów w oświacie.” - czytamy w artykule.