RZĄDOWY BEŁKOT O AWARII RURY KANALIZACYJNEJ W WARSZAWIE
Felieton Andrzeja Porawskiego, dyrektora Biura ZMP.
rury.jpg
fot. pixabay.com

Wrześniowe wypowiedzi rzecznika rządu, dotyczące awarii rurociągu ściekowego do oczyszczalni „Czajka”, były nikczemne. Sformułowanie „pewnego rodzaju recydywa” sugeruje umyślne działanie przestępcze, a zdanie „raczej zasłona dymna niż rzetelne złożenie wniosku” – nieuczciwość. To były wypowiedzi oficjalnego przedstawiciela rządu, a nie rzecznika partii politycznej w trakcie kampanii.

Rzecznik rządu zechciał zignorować fakt przeprowadzenia na zlecenie samorządu warszawskiego dwukrotnej kontroli technicznej w bieżącym roku (w maju i w sierpniu). Kontrole te nie wykazały zagrożenia. Ujawniło się ono zaraz po sierpniowym sprawdzeniu – i to na nitce rurociągu objętej właśnie tą ostatnią kontrolą. Trudno więc zarzucić władzom Warszawy brak dbałości o stan techniczny instalacji, jak również bezpodstawność wskazania działania zewnętrznego jako jedną z możliwych przyczyn.

Z aktualnego stanu wiedzy wynika, że cały projekt tego rurociągu (2008), jego wykonanie (2010-2012) i materiały użyte do budowy były wadliwe. Do nowej awarii doszło na starym odcinku rur, a nie na wymienionym na nowy po ubiegłorocznej awarii. Wiadomo również, że zastąpienie tej instalacji nową, bezpieczną (miasto zamówiło jej koncepcję jesienią 2019), wymaga co najmniej kilku lat.

W tej sytuacji enuncjacje niektórych członków rządu (Marek Gróbarczyk imputujący prezydentowi Warszawy „pełną odpowiedzialność za skażenie Wisły” oraz Michał Woś, publicznie piszący, że poprzednia naprawa „była chyba taśmą klejącą robiona”) są niepoważne.

Także ostatnia wypowiedź szefa Kancelarii Premiera, Michała Dworczyka – „To paradoksalne, że czło­wiek, który współodpowiada za katastrofę ekologiczną i przez 12 miesięcy nie poradził sobie z napra­wą rury, powodując ponowny zrzut ścieków do Wisły, poucza wszystkich, jak należy zarządzać sytuacją kryzysową” – to kolejny, propagandowy bełkot. Jest nerwową reakcją na obecną sytuację, w której działania rządu w walce z pandemią to coraz bardziej wychodzące na jaw zaniedbania i brak strategii:

  • nie zamówiono wystarczającej liczby szczepionek na grypę i leków na SARS-Cov-2,
  • nie zapewniono obsługi rzekomo posiadanego sprzętu do ratowania życia i zdrowia ludzi,
  • nie przygotowano zapasowych łóżek czy szpitali w regionach o największej liczbie ludności,
  • nie stworzono systemu wsparcia dla domów pomocy społecznej, 
  • nie przygotowano systemu edukacji na działanie w warunkach epidemii (brak procedur zapewnienia bezpieczeństwa nauczycielom, dzieciom i ich rodzinom); programy nauczania nie są zmienione ani dostosowane do nauczania hybrydowego, a tym bardziej zdalnego.

Warto też przypomnieć notoryczne niedofinansowanie przez rząd zadań zleconych samorządom (co stwierdzają na przykład raporty NIK) oraz zwiększający się wciąż poziom niedofinansowania oświaty (co potwierdziło MEN we wrześniu, podając że od marca 2018 pensje nauczycieli wzrosły o 28,5%, podczas gdy subwencja oświatowa zwiększyła się od 2018 roku tylko o 15,5%.

To niedofinansowanie w największym stopniu dotyka Warszawy, która do samej tylko oświaty musiała dopłacić w roku 2019 o 860 mln. zł więcej, niż dopłacała do subwencji w 2015 roku. Dodając dopłaty do zadań zleconych, stołeczny samorząd tylko w 2019 roku stracił co najmniej miliard złotych, które mógłby zainwestować. A to było jeszcze przed ubytkami we wpływach z PIT, spowodowanymi ubiegłorocznymi zmianami w ustawie…
(apo)


POZOSTAŁE ARTYKUŁY