Zapraszamy do debaty nad przyszłością władz lokalnych
Rozpoczęta pół roku temu kadencja samorządowa będzie ostatnią dla wielu wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. W 2029 roku w wyborach do tych organów nie będą mogły wziąć udziału osoby, które rządziły w swoich gminach ponad dwie kadencje.
senat.jpg

Formułowany jest postulat o zniesienie ustawowego ograniczenia. Tej tematyce ma być poświęcone seminaryjne posiedzenie kierowanej przez Pana senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej.

Zygmunt Frankiewicz przewodniczący senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej: Tak, posiedzenie zaplanowano na 18 listopada i nie będzie ono rutynowe. Zależy mi na tym, aby zainicjować poważną i przede wszystkim merytoryczną rozmowę nad tym ograniczeniem, które uważam, podobnie jak wielu ekspertów, za niekonstytucyjne. Zarówno dla samorządowców, którym w mojej ocenie bez istotnego uzasadnienia odebrano bierne prawo wyborcze, jak wobec obywateli, którym ograniczono prawo wyboru. Przypomnę, że zmianę tę wprowadzono w pośpiechu, z pominięciem opinii Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego i przede wszystkim bez konsultacji, rzetelnej analizy powodów i skutków, wymaganej przez Konstytucję w przypadku ograniczania swobód obywatelskich. Wokół tematu jest sporo emocji oraz powtarzanych bezrefleksyjnie populistycznych tez, by nie powiedzieć pomówień. Wprowadzając zmianę prawa o tak istotnych konsekwencjach, należało poprzedzić to rzetelną debatą. Uważam, że przyszedł czas żeby naprawić to zaniedbanie i przeprowadzić taką debatę, tym bardziej że nie brakuje, również w koalicji rządzącej, zwolenników utrzymania tego ograniczenia. Zapewniam przy tym, że program posiedzenia i zaproszeni goście gwarantują faktyczną debatę z prezentacją stanowisk obydwu stron.

Argumenty zwolenników ograniczenia są powszechnie znane i mocne – długie sprawowanie władzy niesie ze sobą rosnące ryzyko patologii władzy.

Teza ta nigdy nie została potwierdzona konkretnymi, wiarygodnymi danymi. Tym bardziej cieszę się, że w posiedzeniu komisji weźmie udział minister sprawiedliwości i były rzecznik praw obywatelskich oraz prezes NIK. Oczywiście żadne środowisko nie jest wolne od patologii. Pozycja wójta, burmistrza, prezydenta jest stosunkowo silna, zdarzają się więc osoby podatne na pokusy. Pytanie, jaka jest skala tego problemu? Inną sprawą jest to, czy ewentualnych przestępstw i niegodziwości dopuszczają się wyłącznie samorządowcy z długim stażem. Ograniczenie liczby kadencji dotyczy zazwyczaj stanowisk, które nie są kontrolowane przez inne instytucje – najczęściej głów państw czy sędziów sądów konstytucyjnych. Funkcjonowanie samorządu terytorialnego jest poddane drobiazgowemu nadzorowi. Od wojewodów, przez wszelkie instytucje kontrolne (NIK, PIP, UKS itd.), aż po Regionalne Izby Obrachunkowe i Samorządowe Kolegia Odwoławcze. Obok organów kotrolujących zgodność działalności samorządu z prawem istnieje jeszcze instytucja referendum odwoławczego, które pozwala obywatelom na rozliczenie braku kompetencji czy nieudolności tak groźnej, że trzeba jej szybko przeciwdziałać, nie czekając na weryfikację wyborczą. Nie mam zresztą nic przeciwko postulatom, aby ten nadzór zacieśniać. Teraz mamy do czynienia ze swoistą odpowiedzialnością zbiorową – w powszechnej opinii osoby sprawujące władzę są podatne na patologie – więc wymieńmy ich wszystkich co 10 lat. Zarówno tych nieuczciwych, jak i przyzwoitych. Być może lepszym pomysłem jest przeciwdziałanie patologiom chociażby przez ograniczanie „wszechwładzy” organu wykonawczego, przez profesjonalizację korpusu urzędników samorządowych - stworzenie swego rodzaju służby cywilnej w samorządach. Profesjonalni urzędnicy, systemowo chronieni przed naciskami politycznymi, są najlepszą gwarancją przeciwdziałania patologiom.

Drugi często podnoszony argument to zabetonowanie władzy lokalnej. Nie da się ukryć, że wielokadencyjni wójtowie czy burmistrzowie mają bardzo silną pozycję w swoich gminach i miastach. Na tyle silną, że może ona zniechęcać ewentualnych konkurentów.

Teza o zabetonowaniu elit w samorządach jest moim zdaniem również nieprawdziwa. We wszystkich dotychczasowych wyborach wymianie podlegało około 1/3 wójtów, burmistrzów i prezydentów. W wyborach samorządowych w kwietniu 2024 roku w blisko 43% przypadków wybrano nowych burmistrzów i prezydentów miast. Oczywiście można wskazać gminy, w których odnajdziemy włodarzy z ponad 20-letnim stażem. Pytanie, jak często miejsca te są siedliskiem patologii, a jak często rozwoju? Jeszcze przed wprowadzeniem ograniczenia w 2016 r. przeprowadziłem analizę rankingów miast, z której wynikała bardzo mocna korelacja między długością sprawowania urzędu a pozytywną oceną rozwoju miasta. W pierwszej dziesiątce najlepiej ocenianych miast nie było wtedy ani jednego zarządzanego przez włodarza piastującego urząd pierwszą kadencję. W pierwszej dwudziestce było ich zaledwie 3. W grupie 24 najgorzej ocenionych były zaledwie 3 miasta z prezydentami, którzy rządzili co najmniej 4 kadencje. Co ciekawe, wszyscy trzej przegrali później wybory. Mamy zatem przy okazji każdych wyborów nie tylko wymianę istotnej liczby włodarzy, ale również zazwyczaj wymianę opartą na trzeźwej ocenie dokonań.

Skoro więc tak duża liczba samorządowców zmieniała się w każdych wyborach już przed wprowadzeniem ograniczenia, to skąd tak mocny sprzeciw wobec tego ograniczenia. Dwie wydłużone kadencje, czyli 10 lat, to długi okres, a jak widać zmiany i tak następowały.

Patrzę na to zagadnienie nie przez pryzmat osobistej sytuacji tego czy innego burmistrza, lecz przez pryzmat całego środowiska. Do czasu wprowadzenia zmiany mieliśmy samorządy, w których zmiany organów wykonawczych następowały relatywnie często i takie, w których działo się to rzadko. Jeśli nie zmienią się przepisy, to za cztery i pół roku możliwości kandydowania w wyborach pozbawiona zostanie odgórnie duża grupa osób. Istotna część z nich to liderzy środowiska samorządowego. Osoby doświadczone, angażujące się społecznie w działalność korporacji samorządowych i, co również bardzo istotne, osoby, od których nowo wybrani samorządowcy mogli się uczyć.

Na ich miejsce przyjdą przecież nowe osoby, być może z nowymi pomysłami i świeżym spojrzeniem…

Świeże spojrzenie może być wartościowe, ale nie zastąpi doświadczenia i kompetencji, które zdobywa się latami. Ale tutaj istotne jest co innego. 8 lat rządów PiS, pokazało jak ważne w państwie są instytucje, które potrafią oprzeć się większości parlamentarnej zdeterminowanej, aby przełamywać konstytucyjne ograniczenia swojej władzy. Polski samorząd stanowczo bronił się przed takimi działaniami – przypomnę tylko kwestię wyborów kopertowych, które udało się powstrzymać głównie dzięki sprzeciwowi samorządowców przed bezprawnym przekazywaniem danych obywateli. Sprzeciw ten był koordynowany właśnie przez korporacje samorządowe, przez liderów tego środowiska. Jeśli ograniczenie kadencji zostanie utrzymane, ci liderzy zostaną wycięci jednym ruchem. Środowisko, które rozwijało się przez lata, w którym również następowała przecież naturalna wymiana liderów, ale zawsze młodzi i ambitni mieli się od kogo uczyć, zostanie znacząco osłabione tym posunięciem. Uważam, że obecny rząd, który wziął na sztandary przywracanie praworządności i poszanowania dla Konstytucji, powinien pamiętać o zagrożeniu powrotu do władzy osób, które po raz kolejny będą dążyć do podporządkowania sobie wszystkich instytucji państwa. W ostatniej dekadzie przed całkowitym zawłaszczeniem państwa uratował nas samorząd. Stawiam tezę, że po wejściu w życie ograniczenia liczby kadencji środowisko samorządowe już nigdy nie będzie miało takiej siły. Trudno zresztą, patrząc na to ograniczenie, nie doszukiwać się w nim jeszcze jednego istotnego motywu politycznego. Obecnie zdecydowana większość samorządowców to osoby bezpartyjne, a ci należący do partii są generalnie dosyć niezależni od ich władz. Już samo widmo wejścia w życie tego zakazu znacząco ogranicza tę niezależność, a dodatkowo nie jest tajemnicą, że praktycznie w każdej partii jest wiele osób, które sądzą, że wybory samorządowe w 2029 r. - przy odgórnie ograniczonej konkurencji - będą dla nich szansą. Zwolennicy wprowadzenia ograniczenia liczby kadencji powoływali się, jak mówiliśmy wcześniej, na potrzebę ograniczenia patologii. Pytanie, czy ten ruch ich znacząco nie zwiększy – pierwsza kadencja będzie poświęcona na naukę, druga - na szukanie sobie zajęcia po zakończeniu funkcji. Do tego spadek poziomu kompetencji środowiska samorządowego, niezależności i zdecydowany wzrost partyjniactwa. Czy naprawdę chcemy, aby polski samorząd rozwijał się w takimi kierunku?

Nie pozostaje nic innego, jak zaprosić do debaty.

Serdecznie raz jeszcze zapraszam do śledzenia obrad komisji 18 listopada oraz zapraszam wszystkie strony - ekspertów, przedstawicieli organizacji pozarządowych oraz polityków - do rzetelnej dyskusji. Naprawiajmy samorząd tam, gdzie wymaga to interwencji, ale miejmy świadomość pełnych konsekwencji zmian prawa.

SEMINARYJNE POSIEDZENIE KOMISJI SAMORZĄDU TERYTORIALNEGO I ADMINISTRACJI PAŃSTWOWEJ na temat wielokadencyjności organów wykonawczych gmin
18 listopada 2024 r., (poniedziałek) godz. 11.00.

Zachęcamy do śledzenia TRANSMISJI spotkania na Senat Rzeczypospolitej Polskiej / Transmisje

Załączniki:
Program posiedzenia Komisji


POZOSTAŁE ARTYKUŁY