Samorządowcy podnieśli problem rozległych skutków finansowych podwyższania płacy minimalnej podczas ostatniego przed wyborami parlamentarnymi posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, które odbyło się 25 września br.
Rozpoczynając dyskusję samorządowcy zastrzegli, że nie mają nic przeciwko podnoszeniu płacy minimalnej. Trzeba jednak tego typu operacje przeprowadzać w racjonalny sposób. Zwrócili uwagę, że podnoszona przez rząd stawka minimalna wynagrodzenia powoduje szereg następstw – i wszystkie obciążające budżety JST. Zmiany mają też wymiar zarządczy.
Jak mówił Marek Wójcik, pełnomocnik Zarządu ZMP ds. legislacji z wyliczeń wynika, że z racji podniesienia minimalnej płacy i niewliczania do niej dodatku stażowego, samorządy będą musiały wydać około 550 zł miesięcznie więcej na jednego pracownika otrzymującego najniższą stawkę wynagrodzenia. To oznacza skutek ponad 16 mld zł w przyszłym roku. W czarnym scenariuszu osoby zarabiające dotąd najniższą pensję, od 2020 roku będą pracować na ¾ etatu, bo na cały nie wystarczy pieniędzy. A przecież, jak podnosili samorządowcy, podwyższanie płac spowoduje spłaszczanie wynagrodzeń, co oznacza, że samorządy będą musiały podnosić płace innym pracownikom, z wieloletnim stażem. – To będzie kolejny element drenujący budżety JST - podkreślali.
Wnioski do rządu
W związku z tym samorządowcy zgłosili wniosek o przedstawienie przez stronę rządową pełnej analizy skutków przyjętego rozwiązania. Postulowali też, by w związku z podwyższeniem płacy minimalnej podnieść wskaźnik waloryzacji dotacji na realizację zadań zleconych. Dziś wynosi on około 2%, co przy konieczności podnoszenia pensji pracownikom jest niewystarczające.
Komisja ustaliła, że w szybkim trybie zostanie powołany zespół, który szczegółowo zajmie się problemami związanymi z szeroko pojętą kwestią wynagrodzeń.
- Akceptujemy te działania, które podjął rząd. Natomiast musimy je zoperacjonalizować w wymiarze, który za który my odpowiadamy, inaczej nie będziemy w stanie z budżetu finansować zadań, które są ważne dla naszych mieszkańców - podsumował Krzysztof Żuk, Prezydent Lublina.
Niejasne procedury Funduszu Dróg Samorządowych
Po raz kolejny na Komisję powróciła sprawa procedur przyznawania pieniędzy z Funduszu Dróg Samorządowych. Jak mówił Marek Wójcik, obiecane przez rząd 6 mld zł trafi do JST dopiero w 2020 roku, gdyż pod koniec września są podpisywane umowy na realizację inwestycji. A to rodzi obawę, że rząd będzie te pieniądze liczył podwójnie – za rok bieżący i przyszły. Samorządowcy chcą też otrzymać informację, na które projekty premier przyznał więcej środków niż dany samorząd wnioskował - a jest ich ponoć 400, a które samorządy dostały pieniądze w ogóle bez zgłaszania wniosków.
Samorządowcy chcą się też dowiedzieć, kto i ile pieniędzy otrzymał na drogi z puli Ministerstwa Obrony Narodowej. Wiadomo tylko, że łącznie rozdysponowano na nie pół miliarda złotych. - To nie może być tajemnicą, i nie ma możliwości jej zachowania, bo przecież samorządy muszą przyjąć te środki do budżetu – argumentował Marek Wójcik.